wtorek, 29 grudnia 2009

HOLIDAY SPECIAL



Święta Bożego Narodzenia, jedno z ważniejszych wydarzeń w ciągu roku liturgicznego w katolickim kraju, każda z Pał przeżywała trochę inaczej. Dla Rudej Pały był to magiczny czas wspólnego kolędowania wraz z umuzykalnioną rodziną, która na czas dni wolnych od pracy i szkoły uwalniała się na chwilę od stresów i wzajemnych wyrzutów. Czarna Pała nie lubiła świąt, bo podczas ich trwania trudno było o tak ukochaną przez nią melancholijną samotność. Dzielenie się opłatkiem śniło się Czarnej Pale już od czerwca, i nie był to miły sen. Mała Pała miała do świąt stosunek obojętny. Denerwowała ją tylko wymyślność świątecznych potraw. "12 dań i ani jednego z keczupem" - zwykła była narzekać. Kolega Małej Pały uwielbiał święta jeszcze bardziej niż Ruda Pała. Był to bowiem czas atrakcyjnej ramówki telewizyjnej, w którym mógł jak co roku obejrzeć ulubione filmy. "Ciekawe czy w tym roku Kevin też da radę bandytom" - rzucał często przy stole w czasie rodzinnego posiłku, i nikt z rodziny nie wiedział, czy Kolega Małej Pały żartuje czy też nie. Mega Pała poświęcała świąteczny czas na zaległe pozycje z dziedziny gier komputerowych. Robiła przerwę wyłącznie na wigilijną kolację, w czasie której myślała tylko o jednym: że od czasów Quake'a 3 nie ukazało się nic wartościowego. Zaś Pedał Pała...

Z Pedał Pałą bywało różnie. Skazana w świątecznym czasie na kontakt z dalszą rodziną, musiała wysłuchiwać narzekań babć i cioć na brak dziewczęcia u swego boku. Wujowie z dobroduszną drwiną komentowali wątłość jego członków i delikatność rysów twarzy. Kuzyni...no cóż, kuzyni po prostu dawali mu wciry kiedy nikt nie patrzył. Tego roku tato Pedał Pały postanowił coś z tym zrobić.
- Synu - powiedział - czas byś stał się mężczyzną. W tym roku ty zabijesz karpia.
Po czym wręczył Pale dobrze wyważony młotek ciesielski. Pedał Pała, trzymając go drżącymi, smukłymi jak u niewiasty palcami, powoli weszła do łazienki, gdzie w wannie pływała ledwo żywa ryba,i zamknęła za sobą drzwi. W całym mieszkaniu nastała martwa cisza. Pedał Pała długo patrzyła w oczy umęczonemu zwierzęciu. To unosiła młotek nad głową przyszłej wigilijnej potrawy, to znów opuszczała go z rezygnacją. 
Ojciec Pedał Pały był nie mniej zestresowany. "Pokaż, ile jesteś wart!" dopingował w duchu syna, który do tej pory przynosił mu wyłącznie hańbę.
Nagle z łazienki dobiegł go przerażający hałas. Uderzenia młortkiem, plusk wody, szamotanina. Po kilku chwilach, które ciągnęły się jak godziny, drzwi od łazienki otworzyły się i wyszła nimi Pedał Pała, z młotkiem w ręku i cała we krwi, a w jej martwych i szeroko otwartych oczach stały gorzkie łzy.
- Jestem z ciebie dumny, synu - Powiedział tato.
- Niesłusznie, ojcze. To moja krew. - odpowiedziała Pedał pała.

wtorek, 22 grudnia 2009

PAŁY PIŁY


Pały pojechały na zieloną szkołę, gdzie zakupiły alkohol. Następnie nalawszy trunek do szklaneczek po kremie czekoladowo-orzechowym Nutella wypiły go. Jedynie Ruda Pała stwierdziła, że nie należy pić podczas szkolnego wyjazdu, a co najważniejsze, mieszać alkoholu (w tym przypadku z wypitą na podwieczorek herbatą). Nakryła ich pani wychowawczyni, wbiegając zaniepokojona doniesieniami dziewcząt z klasy prosto do dormitorium chłopców. Niestety było już za późno, Pały leżały prawie nieprzytomne po kilku łykach piwa. Pani nauczycielka w mig wymyśliła dla nich karę i krzyknęła:
- Pały piły? To za karę jadą do Piły!
Ruda Pała, która nie piła, zaczerwieniła się i na oczach pani wychowawczyni wzięła do ust szklaneczkę po koleżce, pijąc z drugiej strony, żeby nie doszło do zakażenia wirusowego i wypiła całą zawartość, ryzykując uwagę w dzienniczku i dyskredytację w oczach ukochanej pani nauczycielki. Wyjazd do Piły był marzeniem Rudej Pały. Marzeniem, które w końcu miało się spełnić.

wtorek, 15 grudnia 2009

KSIĘGA LICZB


W nocnych ciemnościach niewielkiego pokoju elektroniczny wyświetlacz cyfrowego budzika jarząc się słabą czerwienią wyświetlał niewymownie późną godzinę 23:26:32, a Ruda Pała mimo to nie mogła zasnąć. Przewracała sie wciąż z boku na bok. Postanowiła zgodnie z popularną kliszą kulturową liczyć owce. Pomogło, lecz doszła do 144 000 nim zasnęła.
Nie tylko Ruda Pała miała problemy z zaśnięciem. Czarna Pała zasnęła dzięki myśli, że jeśli nie będzie mogła zasnąć, jej mama to zauważy i nie daj Boże będzie chciała porozmawiać, a Czarna Pała rozmowy lubiła w równym stopniu co zajęcia wychowania fizycznego czy system operacyjny Ubuntu Linux.
Mega Pała zasnęła w końcu po przesłuchaniu niemalże całej dyskografii Metaliki. W słodkie objęcia Morfeusza pchnął ją dopiero utwór z pierwszej płyty (słuchała retrospektywnie od najnowszych nagrań do najstarszych) opowiadający o Czterech Jeźdźcach Apokalipsy (o czym nawet nie wiedziała z powodu niezbyt rozwiniętej umiejętności rozumienia języków obcych ze słuchu).  
Mała Pała zasnęła dopiero po spożyciu opłatka (który podebrała z kredensu gdzie czekał na święta) ze 144  gramami keczupu ostrego marki Roleski. Nie była to zapiekanka, ale lepsze to niż nic.
Pedał Pała napisała 12 stron więcej niż zazwyczaj w swoim pamiętniku, wtedy usnęła.
Kolega Małej pały zasnął zaś normalnie, o godzinie 24, jak miewał w zwyczaju, tuż po obejrzeniu swojego ulubionego serialu "Zmiennicy" na programie TVP Polonia.
Pały miały taki problem z zaśnięciem z prostego powodu. Nazajutrz pan nauczyciel miał ogłosić wyniki z konkursu matematycznego z australijskim torbaczem w nazwie. Pały śniły po swojemu. Ruda o meczu szczypiornistów, na którym wygrywa złoty medal, broniąc karnego w ostatniej sekundzie meczu. Czarna Pała o rządowym zakazie instalowania Linuxa i wpisania go na listę niebezpiecznego oprogramowania przez producentów antywirusów. Mega Pała o założeniu nowego klanu gry akcji Quake 3 razem z koleżkami. Pedał Pała o świecie przed stworzeniem Ewy. Zaś Mała Pała o gigantycznej zapiekance, zapisanej w księdze rekordów Guinessa z racji swych rozmiarów. Naturalnie polanej ostrym Roleskim. Kolega Małej Pały miewał sny erotyczne. Często jego senne marzenia przybierały kształt atrakcyjnej koleżanki bądź polskiej aktorki splecionej z nim w ognistym pocałunku. Nigdy ich jednak potem nie pamiętał, i tak było również tym razem.
Pały wstały wcześnie rano. Pół godziny przed zajęciami, wszystkie stały na korytarzu w parach, trzymając sie za ręce, żeby wkroczyć w równym tempie i przede wszystkim kulturalnie do sali zajęć. Serca biły im mocno i szybko. Pan nauczyciel zamknął drzwi sali, cienkim głosem, prawie że falsetem wyśpiewał:

- Są wyniki.
Pały zamarły. „Czy punktów będzie dużo?” - myślały. Wszak zadania naprawdę nie były błahe! Wtem znowu przemówił pan nauczyciel:
- Drodzy uczniowie, wyniki są świetne, najwięcej punktów zdobył numer 13, oho szczesliwa 13! - zażartował. Trzynasty numer w dzienniku miała Czarna Pała. Nagle świat zawirował jak na karuzeli. Czarna Pała okazała się najlepsza. Pokonała Rudą Pałę, swojego nieformalnego przeciwnika. "Lecz ile mam punktów? Czy ich ilość będzie mnie satysfakcjonowała?" - zadawała sobie pytanie w myślach Czarna Pała. 
Pan nauczyciel w końcu wyjawił ilość punktów Czarnej Pały:

- Nasza szalona i szczęśliwa 13 uzyskała sześćset sześćdziesiąt sześć punktów!
Czarna Pała uzyskała Liczbę Bestii.
Od tego dnia bała się wizyt duszpasterskich.

czwartek, 10 grudnia 2009

HYMN KU CZCI ODWAGI


O większego trudno zucha, niż była Czarna Pała. Możnaby pogrążyć się we wspomnieniach o tym, jak jej pierwszy i zarazem ostatni obóz zuchowy zakończył się długim milczeniem w słuchawkę recepcyjnego telefonu, przerywanym co kilka sekund cichym łkaniem i pociąganiem zakatarzonym nosem, oraz odebraniem przez rodziców przed zakończeniem turnusu. Jednak zuchem pozostaje się na całe życie, a wyjątkowo wcześnie zdobyta odznaka sprawności "milczek" do dziś poniewiera się na dnie szuflady z komputerowymi dyskietkami w biurku Czarnej Pały.
I zdarzyło się tak, że Czarna Pała miała okazję wykazać się odwagą i opanowaniem godnym zucha.
Była słoneczna, czerwcowa sobota. Pały postanowiły wspólnie udać się na wycieczkę do ogrodu zoologicznego. Kupiwszy bilety ulgowe, dziarsko przekroczyły bramy placówki zwanej w skrócie "Zoo". Pały z entuzjazmem i nieskrywaną naukową ciekawością przyglądały się kolejnym okazom przedstawicieli królestwa zwierząt. "Piękna sierść", pomyślała Ruda Pała, bacznie przypatrując się poczynaniom orangutana.
- Kolosalne przyrodzenie! - zauważyła głośno Pedał Pała, widząc największego ssaka lądowego, słonia afrykańskiego.
- Za to niezbyt duża głowa - odpowiedziała cicho Mega Pała.
- To ci dopiero figlarze! - krzyknął Kolega Małej Pały, widząc spółkujące na oczach tłumu pawiany. Reszta pał dyskretnie odwróciła spojrzenia. Wtedy właśnie spojrzenie Małej Pały trafiło na coś bardzo interesującego.
- Budka z zapiekankami. - oznajmiła koleżkom i udała się w wiadomym kierunku.
Chwile spędzane w ogrodzie zoologicznym mijały koleżkom radośnie i beztrosko. Tylko Czarna Pała pozostawała markotna, nawet, gdy Pały dotarły do nowo otwartego wybiegu dla kuguara, czyli pumy. Czarna Pała zafascynowana obserwowała pełne gracji ruchy ogona zwierzęcia, które spokojnie leżało na dużym kamieniu, spoglądając zaspanym wzrokiem na tłum.
Wtem wydarzyło się nieszczęscie. Małe dziecko tuż obok Pał nachyliło się zbyt mocno przez barierkę i spadło na wybieg. Przerażone Pały zadrżały ze strachu, Pedał Pała nawet zacisnął powieki, a Mała Pała wpadła w stan negacji rzeczywistości i spokojnie jadła zapiekankę. Jednak Czarna Pała zachowała zimną krew. Spojrzała prosto w oczy niebezpiecznego amerykańskiego drapieżnika z rodziny kotowatych. "Nie rób krzywdy dziecku, pumo", starała się przekazać kuguarowi drogą telepatii. Puma ani drgnęła, pozostając w tej samej pozycji aż obsługa zoo nie wyciągnęła dziecka z wybiegu.
"Dziękuję, pumo" - pomyślała Czarna Pała.
Poniedziałek okazał się być zwykłym szkolnym dniem. Nikt prócz Rudej Pały nie zauważył, jak wielką rolę w akcji ratunkowej odegrała Czarna Pała. Na przerwie piętnastominutowej Ruda Pała zwołała koleżków i wykonała skomponowany przez siebie w niedzielę utwór na flet poprzeczny, noszący tytuł: "Hymn ku czci odwagi mego koleżki klasowego pod tytułem "Człowiek Puma Zbawicielem"". Czarna Pała nie kryła łez. Nikt o tym nie wiedział, lecz nie były to łzy wzruszenia, a łzy rozczarowania.
Czarna Pała liczyła co najmniej na szkolny apel.

środa, 2 grudnia 2009

BUDKA


Mała Pała i Kolega Małej Pały zostali zaproszeni na prywatkę do dalekiego kuzyna Małej Pały. Określenie "daleki kuzyn" okazało się podwójnie trafne, gdyż prócz odległego stopnia pokrewieństwa, dzieliło go od Małej Pały wiele przystanków tramwajowych. Podróżując wraz z Kolegą Małej Pały, Mała Pała przy okazji którejś z licznych przesiadek, pomyliła numer tramwaju. Niewłaściwy pojazd wywiózł koleżków w zupełnie inne od docelowego miejsce. Niczego nieświadomi, snuli się po nieznanym osiedlu mieszkaniowym, szukając właściwego adresu. Mała Pała w końcu wyciągnęła mapę, lecz i to na niewiele się zdało.
- Jak zorientujemy mapę, skoro nie mamy kompasu? - spytała Mała Pała retorycznie, a jej kiszki zagrały marsza z Tannhausera Ryszarda Wagnera.
- Słyszę, że koleżka głodny. - rzekł Kolega Małej Pały.
Faktycznie. Mała Pała nie miała w ustach zapiekanki od dobrej godziny. Koleżkowie ruszyli zatem na poszukiwania czegoś do zjedzenia. Mała Pała, ku znużeniu Kolegi Małej Pały, odrzucała kolejne sklepy spożywcze oraz jadłodajnie. Wreszcie natknęli się na budkę z zapiekankami, przerobioną ze starej przyczepy turystycznej. Mała Pała ostrożnie podeszła do budki, obejrzała ją całą, powąchała wnętrze, opukała powłokę, zajrzała do środka i rzekła do pani sprzedawczyni:
- Poproszę zapiekankę bez keczupu.
Kolega Małej Pały otworzył oczy i usta szeroko niczym wrota stodoły i patrzył zdumiony, jak Mała Pała odbierała ze zręcznych dłoni ślicznej pani sprzedawczyni zamówiony posiłek. Był przekonany, że Mała Pała nie tknęłaby zapiekanki bez keczupu. Już miał spytać, cóż się stało, gdy Mała Pała z tylnej kieszeni spodni dżinsowych wyjęła kilkanaście saszetek keczupu marki Roleski i zaczęła opróżniać je na swą zapiekankę.
- Był tylko Tortex. - powiedziała Mała Pała, opróżniając siedemnastą saszetkę.

środa, 25 listopada 2009

ZŁOTE BUTY BOGINI NIKE


Szkoła dla Pały jest tym, czym dla piłkarza boisko: polem do popisu. Miejscem, gdzie można na klasówkach i testach wykazac się przyswojoną, często w domu, wiedzą. Każda Pała zawsze starannie się przygotowuje do wszelakich testów kompetencyjnych. Jest jednak pewien przedmiot w szkole, z którego pały zawsze wychodzą ze spuszczoną głową. Są to lekcje wychowania fizycznego.
- Umie koleżka dwutakt na klasówkę z koszykówki? - spytała Ruda Pała.
- Koleżko, w teorii jestem świetnie przygotowany. Obliczyłem wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Najdogodniejszą wartość przyspieszenia, moment pędu ruchu obrotowego, w który należy wprawić górną kończynę wraz z piłką, wysokość wyskoku co do mikrometra, oraz trajektorię lotu piłki w rzucie ukośnym - odparła Czarna Pała.
- To podobnież jak ja, koleżko. Obawiam się jednak konfrontacji moich obliczeń arytmetycznych ze standardami boiska!
- Koleżko, z rachunku prawdopodobieństwa wyszło mi, że wielce prawdopodobne jest, iż egzamin zaliczę zadowalająco.
- Zadziwiające koleżko, nasunęły mi się wczoraj takie same, zaskakujące wyniki. A ponadto, jak mawiali dawni filozofowie: wierzę w swe możliwości, bowiem wiara w swe siły pomaga sięgnąć szczytów!
- Otóż to. Zacnie koleżka wplótł te drobną sentencję filozoficzną w swoje zdanie oznajmujące. Koleżko, jestem zmuszony do zakończenia rozmowy, gdyż czuję jak czas przepływa mi przez pale, tymczasem astronomia nienauczona w stopniu zadowalającym! Do zobaczenia!
- Otóż to! Do zobaczenia we wtorek!
Tego wieczoru pały uczyły się tylko do 24, tak jak zazwyczaj przed klasówkami z WFu. W środę rano wszystkie pały zjawiły się w szatni 30 minut przed lekcją.
- Postanowiłem być wcześniej, żeby przygotować się mentalnie - powiedziała Ruda Pała. Czarna Pała wydawała się być nieobecna, Mega Pała obgryzała paznokcie, Mała Pała (co było wyznacznikiem jeśli nie wielkiego kryzysu, to stresu) nie jadła zapiekanki, zaś Pedał Pała była ubrana na zielono. Tylko kolega małej Pały był rozluźniony. Nagle zabrzmiał dzwonek.
- Och, lekcję czas zacząć! - rzekła Ruda Pała. Wolnym krokiem, niczym owieczki prowadzone na rzeź, Pały udały się do sali gimnastycznej. Tablica kosza malowała im się w trupio-bladych kolorach, każdej Pale inaczej. "Wygląda jak szubienica" - pomyślała Czarna Pała. "WF równa się Tortex!" - szepnęła Mała Pała. "Ciasna ta dziura w koszu. Oj, pierwszy raz chciałbym, żeby coś nie było ciasne" - pomyślała Pedał Pała. "Gdybym umiał transponować militaria z Quake3 do świata rzeczywistego, popełniłbym samobójstwo używając machine guna." - pomyślała Mega Pała. Nic nie myślał tylko kolega Małej Pały, ot dziarskim krokiem zmierzał na ławkę gimnastyczną, by czekać na nauczyciela. Pan nauczyciel, lekko łysiejący, w złotych butach bogini Nike, wkroczył na salę.
- Witam Was uczniowie, dziś zapowiedziany miesiąc temu sprawdzian z dwutaktu.
Pałom wnętrzności zaczęły się wykręcać ze strachu. Ruda Pała nie wytrzymała napięcia, w akcie desperacji wstała i lekko drżącym głosem powiedziała:
- Ależ proszę pana, ja zawsze miałem strój...

wtorek, 17 listopada 2009

DRZWI NIE WROTA





Pały, jak każdego poniedziałkowego popołudnia, wybrały się do galerii handlowej, gdzie raczyły swoje zmysły widokiem konsumentów, petentów, pracowników fizycznych, pracowników na zlecenie i umowę o pracę, oraz przede wszystkim wodnych strumieni wpadających w czeluście fontanny. Ruda Pała lubiła wrzucać tam miedziaki, koniecznie przez lewe ramię, uprzednio wygłosiwszy życzenie w pamięci. Życzenia bywały różne, jedno powtarzało się jednak niczym mantra, często i z dużej litery (wszak Ruda Pała jest wzrokowcem): "Oby ufonauci wylądowali na planecie Ziemia...". Nagle jej myśli przerwał ostry, piskliwy krzyk. Była to Mega Pała, której poprzez wadę wrodzoną (zbyt duża głowa), nie udało się wejść w progi galerii (jak wiadomo wszystkie okna zazwyczaj w galeriach są pozamykane, a drzwi jak sama nazwa wskazuje, to nie wrota, żeby można było sobie, ot tak przez nie przejść. Chociaż według Czarnej Pały galerie handlowe miały coś z fortecy. "Gdybym posiadał odpowiednie fundusze, rozdysponowałbym je na budowę podobnego budynku, lecz nie o profilu gospodarczym a charakterze mieszkalnym" - mawiała głosem lekkim i powabnym jak jej wąs.
- Koleżkowie, koleżkowie! - wołała Mega Pała. Pały po namowie Małej Pały, której skończyła się zapiekanka i akurat miała ochotę na nową, postanowiły pomóc koleżce w niedoli. Pedał Pała nie była w tym przypadku bezinteresowna - "Może da mi kody do Quake 3 Arena?", podobnie jak inicjator pomocy, Mała Pała, która wykazała się w tym przypadku połowicznym koleżeństwem, bardziej zależało jej bowiem by dojść na dworzec, gdzie mogłaby zamówić zapiekankę z podwójnym keczupem Roleskim (a jako że był poniedziałek to względnie mógłby to być Tortex, by w akcie protestu pożuć zapiekankę i wypluć z ust, razem z niesmacznym keczupem). Mega pała dalej krzyczała: "Koleżkowie, koleżkowie", wprowadzając grupę Pał w konsternację. 
Bowiem jaką drogę obrać: jechać windą, iść po schodach, wezwać taksówkę? Kto zostanie wodzem wycieczki?
- Koleżkowie, nie biorę na siebie odpowiedzialności lidera! - rzekła Czarna Pała. Po kwadransie dysput i demokratycznym głosowaniu sumą głosów 2 do 1 liderem została Mała Pała (głosowały na niego kolejno Czarna i Ruda Pała, Pedał Pała zagłosowała na siebie, a Mała wstrzymała się od głosu). Po namowie zdecydowali się na taksówkę, jednak Kolega Małej Pały (nieuwzględniony w demokratycznym głosowaniu z powodu zbyt krótkiego stażu w grupie koleżków) celnie stwierdził, że taksówki nie wjadą do wnętrza galerii handlowej. Postanowili więc pojechać windą poprzez sklep RTV. Przedzierali się przez zaczarowany świat kuchenek mikrofalowych i sprzętu audio-video w kierunku krzyczącej wciąż Mega Pały. Nagle kiedy przebiegali obok stoiska z telewizorami, Ruda Pała się zatrzymała. Oto bowiem w telewizji zobaczyła dziwnie wyglądające postaci, ubrane w lateksowe stroje i wysokie buty na koturnach, twarze mieli przystrojone ozdobami z metalu, a ciała okryte wymyślnymi kostiumami z tworzyw sztucznych i rurek PCV. Zdecydowanie nie wyglądali na ludzi jakich Ruda Pała znała ze swych skromnych doświadczeń natury towarzyskiej. U dołu ekranu widniał napis "BDSM dungeon". Ruda Pała przez chwilę żałowała, że nie zna angielskiego, ale dalej przyglądała się relacji.
- Koleżkowie, koleżkowie! - krzyczała Mega Pała. Trzeba było do niej pobiec. Ruda Pała wzięła głęboki oddech i z radością odchodząc od telewizora, powiedziała pełnym głosem:
- Wylądowali!

wtorek, 10 listopada 2009

URODZINY


Był ciepły majowy dzień. Po nabożeństwie majowym Czarna Pała wracała do domu myśląc o mrożonej herbacie i kanapce z serem żółtym, kiedy nagle zadzwonił jej przenośny telefon komórkowy. Gdy spojrzała na ciekłokrystaliczny wyświetlacz, okazało się, że nie był to sygnał nadchodzącego połączenia, lecz funkcja terminarza. W ten oto sposób, wiadomość od Czarnej Pały z przeszłości przypominała Czarnej Pale teraźniejszej, że dziś jest impreza urodzinowa Rudej Pały. "Będzie fajnie." pomyślała Czarna Pała i przestąpiła próg swojej klatki schodowej.
Kilka godzin później telefony wszystkich pał odebrały tę samą krótką wiadomość tekstową od Rudej Pały. Z wypiekami na twarzy czytali owo zdanie po kilka razy: "Koleżkowie, uprzedzam, iż zaprosiłem również dziewczęta z klasy!". Na czoło Czarnej Pały wystąpiły krople potu. Nigdy jeszcze nie była na przyjęciu, na którym były dziewczęta. Dotąd wszelkie okazje Pały świętowały w męskim gronie. W jej sercu pojawiło się mnóstwo wątpliwości... Czy dziewczęta będą się z nich śmiać? Czy będą ich podrywały? Namawiały na całusa? A może będą chciały grać w butelkę? A co jeśli wypije za dużo alkoholu i będzie się wobec nich niegrzecznie zachowywać? Czarna Pała nie była odosobniona w tych rozterkach. Innym Pałom również z emocji pociły się dłonie. Po dłuższej chwili namysłu, Czarna Pała chwyciła telefon i nerwowo wystukała wiadomość: "Przykro mi koleżko, ale dziś nie mogę przyjść. Wybieram się na zakupy z mamą."
Ruda Pała, zadowolona ze swego śmiałego pomysłu (w końcu raz się żyje!), spokojnie przygotowywała pokój na imprezę urodzinową. Przywieszała balony i serpentyny, wykładała kanapki, sałatkę śledziową i jajka w majonezie. Nie kupiła piwa, ponieważ nie wypada upajać się alkoholem w towarzystwie dam. Nagle na jej telefon niemal jednocześnie przyszło kilka sms-ów. Ruda Pała odczytała je ze smutkiem. Okazało się, że każdej z Pał coś dziś wypadło, i żadna z nich nie mogła pojawić się na przyjęciu. "No trudno" pomyślała Ruda Pała, wkładając garść słonych paluszków do szklanki. I wtedy zmroziła ją pewna myśl...
"To znaczy, że prócz mnie będą same dziewczęta.", pomyślała Ruda Pała, a perlisty pot zrosił jej czoło. Poczuła ucisk w klatce piersiowej. Nerwowo spojrzała na zegarek. "Niedługo tu będą... już za trzydzieści sześć minut! co robić...?"
Pół godziny później zadzwonił elektryczny dzwonek u drzwi Rudej Pały. Przyszły dziewczęta. Miały delikatny makijaż i odświętne stroje. Otworzyła mama Rudej Pały.
- Dzień dobry, my do Rudej Pały - powiedziały dziewczęta.
- Nie ma go, gdzieś wyszedł - odpowiedziała mama.

środa, 28 października 2009

MŁODZIEŃCZA MIŁOŚĆ


Pewnego słonecznego poranka Pedał Pała rozpoczęła dzień w wyśmienitym humorze. Idąc przez miasto, cieszyła się zapachem kwiatów i ptasimi trelami. Uśmiechała się do przechodniów, i dostała wciry tylko od dwóch. - Woda w piwnicy! - krzyczały za nią lokalne łobuziaki. Ale to nie mogło popsuć jej nastroju - była bowiem umówiona wieczorem na długo oczekiwaną randkę z kolegą ze starszej klasy.
Gdy czeka się na coś przyjemnego, czas wlecze się jak żółw. Pedał Pała postanowiła więc, że nie będzie próżnowała. Skoczyła na miasto, obejrzała najnowsze wydawnictwa płytowe w sklepie z multimediami, kupiła kilka naszywek na spodnie dżinsowe. Aż wreszcie nastała umówiona pora, i Pedał Pała ruszyła do mieszkania kolegi.
Gdy dotarła na miejsce i zadzwoniła do drzwi dzwonkiem elektrycznym, otworzył jej obcy człowiek - był to współlokator chłopca, z którym Pedał Pała była dziś umówiona.
- Krystiana nie ma, musiał wyjechać w pilnej sprawie - rzekł współlokator, by po chwili ze zdziwieniem dostrzec wzbierające w oczach Pedał Pały łzy rozczarowania. Źle je zinterpretowawszy, pocieszył Pedał Pałę:
- Ach tak, mówił mi, że już ci zapłacił, i że możesz zatrzymać pieniążki.
 Pedał Pała odwróciła się na pięcie.
Tu nie chodziło o pieniądze.

środa, 21 października 2009

PUMA


Pewnego dnia, gdy Czarna Pała wracała ze swej szkoły zwanej liceum ogólnokształcącym do domu, jej wzrok przykuły wielkie litery na pierwszej stronie jednej z gazet w mijanym przez nią kiosku Ruchu. Głosiły one wszem i wobec, że po Polsce grasuje niebezpieczny drapieżnik – kuguar zwany też pumą. Czarna Pała natychmiast kupiła niedrogi dziennik. Po dotarciu do domu, zabrała się za lekturę. Z wypiekami na twarzy chłonęła każde słowo o pumie, która minęła właśnie Bydgoszcz i została sfotografowana przez wypoczywających na łonie przyrody turystów.
- Może dotrze do mego miasta – mówiła Czarna Pała po cichu, gładząc delikatnie wizerunek pumy zdobiący jej sportową bluzę.
Nie zauważyła nawet jak do pokoju wchodzi mama. Ta, ujrzawszy fotografię roznegliżowanej modelki, prezentującej swe trzeciorzędowe cechy płciowe na ostatniej stronie gazety, gwałtownie wyszarpnęła dziennik z rąk syna i powiedziała:
- To nie jest odpowiednia lektura dla chłopca w twoim wieku!
Czarna Pała została sama w pokoju. Nie rozmawiała z nikim aż do wieczora, jak zwykle. Gdy nad miastem zapadły ciemności, Czarna Pała ułożyła się do snu.
"Może mnie dziś odwiedzi" - pomyślała i zasnęła.

środa, 14 października 2009

ZIGARETTEN


Był ciepły, wiosenny poniedziałek. Zajęcia szkolne przebiegały w rozluźnionej nieco atmosferze, zwiastując nadchodzącą letnią przerwę wakacyjną. Ruda Pała postanowiła spędzić piętnastominutową pauzę międzylekcyjną na przechadzce po szkolnym podwórcu. Nie była w tym postanowieniu odosobniona: przed szkołę wyległ kwiat młodzieży licealnej, toczyły się ożywione dyskusje i padały wyborne dowcipy.
Jednak Ruda Pała miała dziś nastrój samotniczy. Pogrążona w zadumie nad niewypowiedzianą harmonią kondensatu Bosego-Einsteina, wędrowała wzdłuż szkolnych murów spożywając kanapkę z pasztetem Prochowickim. Gdy doszła do narożnika, z zamyślenia wyrwały ją znajome głosy.
- Spróbuj, raz nie zaszkodzi. Poczujesz przyjemność. - ten głos Ruda Pała mogła z całkowitą pewnością przypisać Koledze Małej Pały.
- Czy to aby na pewno bezpieczne? - To z kolei były słowa Czarnej Pały.
Prócz znajomych głosów, zza narożnika dobiegała również woń palonego tytoniu oraz keczupu Roleskiego. Rudą Pałę ogarnęły przeczucia, które budziły lęk. Starając się pozostać niezauważonym niczym wojownik ninja, wyjrzała za narożnik. Ujrzała swych klasowych druhów: Kolegę Małej Pały, Czarną Pałę oraz Małą Pałę. Kolega Małej Pały za pomocą zapałek marki Czechowickie zapalał papierosa, którego Czarna Pała trzymała w ustach. Obok stała Mała Pała zajadająca zapiekankę i wyraźnie ignorująca całą sytuację, będąc zajętą smakowaniem keczupu i wyjątkowo dziś jędrnych pieczarek. Ruda Pała zaszokowana widokiem, czmychnęła do szkoły.

Ruda Pała zdawała sobie sprawę z bardzo rozrywkowego jak na standardy ucznia renomowanego liceum usposobienia Kolegi Małej Pały. Zdarzało mu się korzystanie z legalnych używek, lecz koleżkowie akceptowali jego nieco hedonistyczną postawę, gdyż nigdy dotąd nikomu się z nią nie narzucał. Co innego Czarna Pała. "To taki porządny chłopak" - pomyślała Ruda Pała. Tej nocy nie mogła spać.
Ruda Pała wiele dni męczyła się ze świadomością, że jej najlepszy koleżka może wpakować się w nieliche tarapaty. "Jak zareagować? Czy poinformować panią pedagog? A może naszą serdeczną wychowawczynię? Może w tej sprawie pomoże ksiądz-katecheta?”- zastanawiała się. W końcu, po upływie dwóch tygodni, zdecydowała się zatelefonować do rodziców Czarnej Pały. Chwyciła swój przenośny telefon komórkowy i wykręciła numer stacjonarnego telefonu Czarnej Pały. W miarę jak sygnał w słuchawce odmierzał długie sekundy, Ruda Pała coraz mocniej odczuwała stres i tremę. "Tak należy postąpić" - przekonywała się w duchu.

Czarna Pała przebywała właśnie w domu i oglądała nagrane na kasetę VHS występy Michaiła Barysznikowa, gdy zadzwonił telefon stacjonarny. Nikogo prócz Czarnej Pały nie było w domu, niechętnie wcisnęła więc na pilocie klawisz "pauza" i poszła odebrać telefon. Uniosła słuchawkę, i zanim zdążyła wypowiedzieć zwyczajową formułkę: "Halo", usłyszała drżący, znajomy głos.
- Syn państwa przyjmuje nikotynę. - wydusiła z siebie Ruda Pała i natychmiast odłożyła słuchawkę.

sobota, 10 października 2009

RZECZ O MEGA PALE


Ludzie cierpią od zawsze. Leonardo da Vinci cierpiał na homoseksualizm, Madonna na dziewictwo,  Jezus na krzyżu, pani prezydentowa na haluksy, zaś dla Buddy całe życie było cierpieniem. Bóle nie oszczędziły też Mega Pały, którego rodzina odczuwała niesamowite cierpienia, od momentu, kiedy człowiek prehistoryczny przeniósł się ze świeżego powietrza w przestrzenie zamknięte. Najpierw były jaskinie. Pierwsze osiedlenie było przekleństwem dla przodków Mega Pały. Jako jedyni przedstawiciele gatunku nie zamieszkiwali w żadnych pomieszczeniach zamkniętych, przełomem był dopiero czas, kiedy wynaleziono okno.
- Azali jeślić nie per drzwi, gdyż głowa nie ta, to może by tak przez okienko? - powiedział kiedyś prapraprapra...pradziadek Mega Pały (również fanatyk ciężkiego brzmienia - grał na kościach mamutów i swoich koleżków - niestety w dawnych czasach zjadało się apetycznych kolegów, dziś się tylko im połyka) i stworzył podwaliny do osiedlenia się rodziny Mega Pał. Lata upływały, rodzina Mega Pał nie wymierała, lecz lepiej! Drzewo genealogiczne się rozrastało. I tak poprzez człowieka słonia doszło do aktualnej gałęzi drzewa.
- Synu, daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj - powiedziała mama Mega Pały i  to był wyraźny sygnał ku temu, żeby syn się położył i przemyślał swój żywot. Mega Pała ułożyła się wygodnie, wyciągnęła swoje ulubione „Bravo Sport” i poczytawszy o geniuszu Borisa Beckenbauera, odłożyła czasopismo. "Ech, gdybym tak został piłkarzem? Mógłbym strzelać bramki z dyńki..." - marzyła Mega Pała, zapominał jednak ten zacny młodzieniec, że jego głowa uniemożliwiała mu szybkie bieganie z powodu przeciążenia, oraz to, że zawodowe piłkarstwo wiąże się z podróżowaniem, a podróżuje się zazwyczaj autokarami a nie kabrioletami. Wiodąc swoją myśl w głąb, Mega Pała oscylowała wokół swojej dużej głowy. "Duża głowa, duży problem" - wyszeptała pod nosem. Oczy lekko się jej przymykały, zeszłą noc spędziła bowiem na forum internetowym gry akcji Counter Strike, próbując zdyskredytować miłośników tej znienawidzonej gry i wykazać wyższość gry akcji Quake 3 nad "grą akcji szkolącą terrorystów". Oczy coraz bardziej się kleiły. Stało się, Pała zasnęła. Śniła o owieczkach i o makaronie. Wstawszy była innym człowiekiem, chciała coś zrobić ze swoim życiem. Postanowiła, że za wszelka cenę postarać się zmniejszyć głowę.
- Synu, toć jadło podałam! - zakomunikowała mama Pale. Rodzina Pał zasiadła do stołu, wielkiego i okrągłego. Wszyscy mieli wielkie głowy, więc zderzali się czaszkami, dlatego też mieli na nich opaski karate, żeby zlikwidować potencjalne okaleczenia i siniaki.
- Synu, zaś powiedz mi, dlaczegóż nie jesz kapuśniaczku jak twój fan, Louis de Funès? - zapytała mama.
- Dziś tylko kartofelki. - odpowiedziała Mega Pała.

wtorek, 6 października 2009

PĘD DO WIEDZY


Ruda Pała wraz z Czarną Pałą spotkały się pewnego dnia w ciasnym, ale własnym pokoju tej pierwszej, by dokonać tygodniowego przeglądu prasy. Z zainteresowaniem wertowały stronice najnowszych numerów „Szachisty”, „Młodego Technika”, „Magazynu Miłośników Matematyki” i innych młodzieżowych czasopism. W pewnym momencie Ruda Pała sięgnęła do swego tornistra i wyciągnąwszy barwny magazyn, zaprezentowała go Czarnej Pale.
- Koleżka spojrzy, zakupiłem ostatnio ten oto naukowy periodyk. – pochwaliła się Ruda Pała. Był to magazyn „Focus”.
- Koleżka poczyta sam, ja muszę dokończyć artykuł. – odpowiedziała wylewnie Czarna Pała, pochłonięta lekturą „Komputer Świata Ekspert”. Ruda Pała zabrała się zatem za kartkowanie swego nabytku. Z niekłamanym zainteresowaniem chłonęła kolejne fakty i ciekawostki. W połowie gazety trafiła na artykuł o życiu płciowym człowieka. „Raz się żyje, przeczytam!” – pomyślała, z zarumienionymi policzkami i szybko bijącym sercem zerkając na przekrój kobiecych dróg rodnych. Natrafiwszy na interesującą ciekawostkę, podzieliła się nią z Czarną Pałą.
- Czy koleżka wiedział, że najwięcej satysfakcji daje kobiecie stymulacja łechtaczki? – zapytała Ruda Pała nieśmiało.
- Tak. – odparła Czarna Pała po dłuższej chwili namysłu.
- Ja również wiedziałem. – odpowiedziała Ruda Pała.
Zamilkli na długie godziny.

TELEWIZOR


Pewnego dnia Pały, jak zwykle podczas wspólnych spotkań po sesjach gry fabularnej typu "rolę grasz gra” (RPG), zasiadły przed telewizorem. Nie podejrzewały, co ujrzą za chwilę na monumentalnym ekranie odbiornika telewizyjnego, który za "ciężkie pieniążki" kupił tato Kolegi Małej Pały (Ruda Pała rozumiała przez to, że telewizor został zakupiony stosem miedziaków, które Kolega Małej Pały razem z rodziną od lat skrupulatnie zbierał do świnki-skarbonki, z którą to wiąże się wiele ciekawych historii, typu "Mała Pała nie ma na zapiekankę" albo "Płatne zawody w grę akcji Quake i problem Mega Pały, bo wprawdzie dom otwarty ale okna zamknięte", ale to nie czas i miejsce na przypominanie tych historii).
Czarna Pała, która zamówiła sobie przed spotkaniem zaszczyt włączenia telewizora pilotem, chcąc czuć się niczym lotnik Waffen-SS, kultowej formacji powietrznej, do której  zawsze chciała wstąpić, mimo swoich dość wyraźnych korzeni izraelickich, włączyła odbiornik. Telewizor zdawał się uruchamiać przez wieczność, jednak trwało to naprawdę tylko chwilę. Pały natrafiwszy na film kryminalno-sensacyjny dla dorosłych opatrzony przez cenzora telewizji publicznej czerwonym znaczkiem (było już bowiem po 21:00), zatraciły poczucie czasu. Film ów nie był tak przerażający jak „Szczęki”, więc Pały dotrwały do finału.
Następnie przełączyły na kanał Polonia 1.
- Pilot nie działa - stwierdziła Ruda Pała, chcąc przełączyć na muzyczny kanał Mezzo. Jego słowa nie zdążyły nawet odbić się echem po pustych ścianach pokoju, gdy Kolega Małej Pały zamknął oczy, a sama Mała Pała omal nie opluła się zapiekanką.
- Sex mit mir ist prima gut - jęczała wniebogłosy blondwłosa aktorka lekkich obyczajów, dotykając lubieżnie swoich obnażonych krągłości. Kilku koleżków oburzyło się tą skandaliczną wideoprojekcją, Czarna Pała nawet chciała wyłączyć telewizor z gniazdka elektrycznego, jednak nie mogła go znaleźć. Chłopcy na znak protestu wyszli z domu Kolegi Małej Pały.
Został sam jak palec.

wtorek, 29 września 2009

WINDOWS


Pewnego dnia Czarna Pała otrzymała podejrzanego e-maila, czyli list poczty elektronicznej, od nieznajomej osoby ze Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Wiedziona ciekawością, postanowiła otworzyć list i przeczytać go oraz sprawdzić, jakie ciekawostki może kryć załączony plik wykonywalny. Niestety, ciekawość okazała się zgubna - w systemie zagnieździł się destrukcyjny wirus komputerowy. Czarna Pała straciła wiele danych, w tym pisany od wielu lat w C++ program generujący na bazie fraktali Mandelbrota  nowe kroki taneczne oraz listę najlepszych wyników gry Asteroids. Następnego dnia Czarna Pała nieco przygnębiona poprosiła o radę w tej trudnej sytuacji swego przyjaciela i koleżkę klasowego, Rudą Pałę.
- Złapałem wirus. - rzekła Czarna Pała.
- Jaki masz system operacyjny? - zapytała Ruda Pała.
- Windows. - odpowiedziała Czarna Pała, wymawiając obce słowo najstaranniej jak potrafiła. Ruda Pała, mając na uwadze to, jak odporny na wirusy jest system operacyjny Linux, odparła:
- Najwyższy czas przesiąść się na pingwinka!
Czarna Pała bez słowa odeszła kilkanaście kroków. Nie była w nastroju do tego typu żartów.

Zamieszczone na blogu historie są fikcyjne. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest przypadkowe.