środa, 25 listopada 2009

ZŁOTE BUTY BOGINI NIKE


Szkoła dla Pały jest tym, czym dla piłkarza boisko: polem do popisu. Miejscem, gdzie można na klasówkach i testach wykazac się przyswojoną, często w domu, wiedzą. Każda Pała zawsze starannie się przygotowuje do wszelakich testów kompetencyjnych. Jest jednak pewien przedmiot w szkole, z którego pały zawsze wychodzą ze spuszczoną głową. Są to lekcje wychowania fizycznego.
- Umie koleżka dwutakt na klasówkę z koszykówki? - spytała Ruda Pała.
- Koleżko, w teorii jestem świetnie przygotowany. Obliczyłem wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Najdogodniejszą wartość przyspieszenia, moment pędu ruchu obrotowego, w który należy wprawić górną kończynę wraz z piłką, wysokość wyskoku co do mikrometra, oraz trajektorię lotu piłki w rzucie ukośnym - odparła Czarna Pała.
- To podobnież jak ja, koleżko. Obawiam się jednak konfrontacji moich obliczeń arytmetycznych ze standardami boiska!
- Koleżko, z rachunku prawdopodobieństwa wyszło mi, że wielce prawdopodobne jest, iż egzamin zaliczę zadowalająco.
- Zadziwiające koleżko, nasunęły mi się wczoraj takie same, zaskakujące wyniki. A ponadto, jak mawiali dawni filozofowie: wierzę w swe możliwości, bowiem wiara w swe siły pomaga sięgnąć szczytów!
- Otóż to. Zacnie koleżka wplótł te drobną sentencję filozoficzną w swoje zdanie oznajmujące. Koleżko, jestem zmuszony do zakończenia rozmowy, gdyż czuję jak czas przepływa mi przez pale, tymczasem astronomia nienauczona w stopniu zadowalającym! Do zobaczenia!
- Otóż to! Do zobaczenia we wtorek!
Tego wieczoru pały uczyły się tylko do 24, tak jak zazwyczaj przed klasówkami z WFu. W środę rano wszystkie pały zjawiły się w szatni 30 minut przed lekcją.
- Postanowiłem być wcześniej, żeby przygotować się mentalnie - powiedziała Ruda Pała. Czarna Pała wydawała się być nieobecna, Mega Pała obgryzała paznokcie, Mała Pała (co było wyznacznikiem jeśli nie wielkiego kryzysu, to stresu) nie jadła zapiekanki, zaś Pedał Pała była ubrana na zielono. Tylko kolega małej Pały był rozluźniony. Nagle zabrzmiał dzwonek.
- Och, lekcję czas zacząć! - rzekła Ruda Pała. Wolnym krokiem, niczym owieczki prowadzone na rzeź, Pały udały się do sali gimnastycznej. Tablica kosza malowała im się w trupio-bladych kolorach, każdej Pale inaczej. "Wygląda jak szubienica" - pomyślała Czarna Pała. "WF równa się Tortex!" - szepnęła Mała Pała. "Ciasna ta dziura w koszu. Oj, pierwszy raz chciałbym, żeby coś nie było ciasne" - pomyślała Pedał Pała. "Gdybym umiał transponować militaria z Quake3 do świata rzeczywistego, popełniłbym samobójstwo używając machine guna." - pomyślała Mega Pała. Nic nie myślał tylko kolega Małej Pały, ot dziarskim krokiem zmierzał na ławkę gimnastyczną, by czekać na nauczyciela. Pan nauczyciel, lekko łysiejący, w złotych butach bogini Nike, wkroczył na salę.
- Witam Was uczniowie, dziś zapowiedziany miesiąc temu sprawdzian z dwutaktu.
Pałom wnętrzności zaczęły się wykręcać ze strachu. Ruda Pała nie wytrzymała napięcia, w akcie desperacji wstała i lekko drżącym głosem powiedziała:
- Ależ proszę pana, ja zawsze miałem strój...

1 komentarz:

  1. no właśnie, a Pedał Pała zawsze skakał najwyżej przez konia i nigdy nie spadł..

    OdpowiedzUsuń

Zamieszczone na blogu historie są fikcyjne. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest przypadkowe.