wtorek, 10 listopada 2009

URODZINY


Był ciepły majowy dzień. Po nabożeństwie majowym Czarna Pała wracała do domu myśląc o mrożonej herbacie i kanapce z serem żółtym, kiedy nagle zadzwonił jej przenośny telefon komórkowy. Gdy spojrzała na ciekłokrystaliczny wyświetlacz, okazało się, że nie był to sygnał nadchodzącego połączenia, lecz funkcja terminarza. W ten oto sposób, wiadomość od Czarnej Pały z przeszłości przypominała Czarnej Pale teraźniejszej, że dziś jest impreza urodzinowa Rudej Pały. "Będzie fajnie." pomyślała Czarna Pała i przestąpiła próg swojej klatki schodowej.
Kilka godzin później telefony wszystkich pał odebrały tę samą krótką wiadomość tekstową od Rudej Pały. Z wypiekami na twarzy czytali owo zdanie po kilka razy: "Koleżkowie, uprzedzam, iż zaprosiłem również dziewczęta z klasy!". Na czoło Czarnej Pały wystąpiły krople potu. Nigdy jeszcze nie była na przyjęciu, na którym były dziewczęta. Dotąd wszelkie okazje Pały świętowały w męskim gronie. W jej sercu pojawiło się mnóstwo wątpliwości... Czy dziewczęta będą się z nich śmiać? Czy będą ich podrywały? Namawiały na całusa? A może będą chciały grać w butelkę? A co jeśli wypije za dużo alkoholu i będzie się wobec nich niegrzecznie zachowywać? Czarna Pała nie była odosobniona w tych rozterkach. Innym Pałom również z emocji pociły się dłonie. Po dłuższej chwili namysłu, Czarna Pała chwyciła telefon i nerwowo wystukała wiadomość: "Przykro mi koleżko, ale dziś nie mogę przyjść. Wybieram się na zakupy z mamą."
Ruda Pała, zadowolona ze swego śmiałego pomysłu (w końcu raz się żyje!), spokojnie przygotowywała pokój na imprezę urodzinową. Przywieszała balony i serpentyny, wykładała kanapki, sałatkę śledziową i jajka w majonezie. Nie kupiła piwa, ponieważ nie wypada upajać się alkoholem w towarzystwie dam. Nagle na jej telefon niemal jednocześnie przyszło kilka sms-ów. Ruda Pała odczytała je ze smutkiem. Okazało się, że każdej z Pał coś dziś wypadło, i żadna z nich nie mogła pojawić się na przyjęciu. "No trudno" pomyślała Ruda Pała, wkładając garść słonych paluszków do szklanki. I wtedy zmroziła ją pewna myśl...
"To znaczy, że prócz mnie będą same dziewczęta.", pomyślała Ruda Pała, a perlisty pot zrosił jej czoło. Poczuła ucisk w klatce piersiowej. Nerwowo spojrzała na zegarek. "Niedługo tu będą... już za trzydzieści sześć minut! co robić...?"
Pół godziny później zadzwonił elektryczny dzwonek u drzwi Rudej Pały. Przyszły dziewczęta. Miały delikatny makijaż i odświętne stroje. Otworzyła mama Rudej Pały.
- Dzień dobry, my do Rudej Pały - powiedziały dziewczęta.
- Nie ma go, gdzieś wyszedł - odpowiedziała mama.

2 komentarze:

Zamieszczone na blogu historie są fikcyjne. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest przypadkowe.